Nasi bliscy są obok Nas. I choć zabrała ich śmierć, choć już nigdy ich
nie zobaczymy, możemy mieć świadomość, że nigdy Nas nie opuszczą.
Gdy już mnie nie będzie… Zostanę przy Was, kochani. Zostanę w Waszych
sercach na zawsze.
25 grudzień, 2012 r.
W dupie miałem skoki. Tak,
może to zabrzmi dziwnie, ale to była prawda. Były całym moim życiem, ale nie w
momencie, w którym trener - podczas
świąt – kazał mi jechać na jakieś pierdolone zgrupowanie.
Musiałem
być przecież z rodziną.
Musiałem
porozmawiać z tatą.
Poszedłem
na cmentarz z Tobą, Meg, pamiętasz? Z nieba leciały delikatne płatki śniegu, a
mróz szczypał nas w uszy i nosy. Chciałaś poznać mojego ojca, ja Ci na to
pozwoliłem. Miałaś do tego prawo jako jedna z nielicznych osób.
Stanęliśmy
naprzeciwko marmurowego pomnika, a Ty po prostu ścisnęłaś mnie za rękę
(pamiętam, jak ucieszyłem się, że nie marźniesz, bo na dłoniach miałaś urocze,
puchowe rękawiczki) i spytałaś, jaki on był. Nie prosiłaś, nie liczyłaś na
litość, po prostu stanowczym głosem
kazałaś mi opowiadać.
A ja ci
powiedziałem.
O jego
dobroci, życzliwości, trosce o nas, o całą rodzinę. O jego dziwnych nawykach, do
których zaliczało się między innymi palenie fajki, oraz siedzenie w niedzielne
wieczory przed kominkiem i śpiewanie żołnierskich piosenek (tak, za młodu
służył w wojsku).
Ty mnie
wysłuchałaś, a potem przytuliłaś się do mnie, chcąc dodać mi choć trochę
otuchy, choć nieświadomie to kolejny płomyk nadziei zapłonął w moim wnętrzu.
Meg…
zdawałaś sobie sprawę z tego, że Cię kocham. Dlaczego to robiłaś, dlaczego
spędzałaś ze mną każdą wolną chwilę, dlaczego byłaś dla mnie taka dobra, choć
przecież doskonale wiedziałaś, że nie mamy szans?
Tak, wiedziałaś, ty zawsze byłaś wszystkiego świadoma, więc uważam, że wcześniej musiałaś coś przeczuwać. Cokolwiek.
Tak, wiedziałaś, ty zawsze byłaś wszystkiego świadoma, więc uważam, że wcześniej musiałaś coś przeczuwać. Cokolwiek.
Gdybyś
mi powiedziała, teraz nie musiałabyś cierpieć, a ja umierałbym z czystym
sumieniem.
Ale
wszystko potoczyło się inaczej, tak, jak na początku bym sobie tego
życzył. Tego samego dnia, tuż po tym,
jak mnie przytuliłaś, ja nie wytrzymałem i po prostu Cię pocałowałem. Jasne,
ryzykowałem ale nie chciałem już dłużej
cierpieć, widząc Cię przy mym boku tylko z mianem przyjaciółki.
Czułaś
to samo. Kochałaś mnie. Ja kochałem Ciebie.
Od
tamtego momentu wszystko powinno być jak w baśniach, gdzie królewicz zabiera
piękną księżniczkę z wieży, której strzeże trójgłowy smok, a następnie wywozi do
swego królestwa na białym rumaku.
Niestety,
tak być przecież nie mogło.
W
styczniu po raz pierwszy zemdlałem, a wszyscy złożyli to na barki zbyt ciężkich
treningów wysiłkowych.
I gdybym już wtedy trafił do szpitala, być może dałoby się coś jeszcze
zrobić.
Być może nie musiałbym umrzeć.
__________________________
Przepraszam, za tak długą nieobecność tutaj, kochani. Przepraszam! Już wszystko powinnam ogarnąć "na bieżąco", mało nam już zostało do końca i na dodatek ta moja ukochana część tragiczna (kto czytał Wojtka, ten wie, jaka ja uwielbiam być podła dla bohaterów).
No i co.
No i co.
Kochane moje maturzystki najdroższe! Życzę Wam, aby tematy wypracowań poniedziałkowych Wam podpasowały, a odpowiedzi z wtorkowej matematyki były prawidłowe! I żeby język obcy był zrozumiały, prosty oraz logiczny. A przedmioty dodatkowe, by nie sprawiły Wam żadnej trudności. Ja obiecuję, że będę trzymać kciuki! :*
Buziaki! :*
Nie wiem jak ty to robisz, że twoje rozdziały są takie krótkie, ale jednak przekazujesz w nich dużo treści. Twoje słowa chwytają za serce i powodują wzruszenie. Można powiedzieć, że Andi miał szczęście, że Meg też coś do niego czuła. W innym razie pewnie by stracił przyjaciółkę.. Szkoda, że nikt nie zwrócił uwagę na to omdlenie. Zwykle nikt nie zwraca uwagi na takie rzeczy, a szkoda. Sama napisałaś, że wtedy miałby jeszcze jakieś szanse. To smutne, ale niestety prawdziwe. Wiele osób umiera właśnie dlatego, że choroba zostaje zdiagnozowana zbyt późno. Właśnie to lubie w tym opowiadaniu. Nie jest to kolejna historia miłosna, która jest przesłodzona i nic nie wnosi. Tutaj przekazujesz w jakiś sposób coś więcej. W tym przypadku nie liczy się ilość, a jakość. I wiesz co? Będzie mi cholernie przykro, gdy skończy się to opowiadanie..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*